Translate

sobota, 28 lipca 2012

Zróbmy sobie dziecko

Wakacje to czas urlopów.
W tym roku udało nam się wziąć urlop w tym samym czasie. Długo się nie zastanawialiśmy gdzie pojedziemy. Wybraliśmy nasze polskie góry i pojechaliśmy do Zakopanego, oczywiście "w ciemno". Szybko udało się znaleźć kwaterę, gdyż wybraliśmy się w czerwcu w trakcie trwania EURO i turystów w Zakopcu było naprawdę niewielu. Jak cudownie się spacerowało po Krupówkach, nigdzie nie trzeba było czekać, przepychać się. Aż trudno nam było w to uwierzyć :)
Mój mąż już dawno nie był w górach (za czasów podstawówki, bądź liceum), zresztą ja też nie jestem lepsza. Jak zarzuciliśmy plecak na plecy i ruszyliśmy na szlak, tak ciężko nam było zakończyć wyprawę. I tak przez kolejne dni. Wstawaliśmy skoro świt i w trasę. Jak o tym teraz myślę to nie wiem skąd miałam siłę, żeby wszędzie się wspinać i włazić, bo oczywiście korzystaliśmy z nóg, a nie wyciągów.
Nasz urlop i wyjazd był tak wyczerpujący, że kiedy wracaliśmy na kwaterę nie mieliśmy sił już na nic. Któregoś dnia mój mąż mówi:
- Kochanie zróbmy sobie dziecko :)
Po czym spojrzał na mnie, na moją minę i stwierdził:
- OK. Też jestem wykończony i nie mam na to siły :)

I tak oto skończył się urlop, a my nawet nie spróbowaliśmy się postarać, bo po prostu opuściła nas MOC :)

poniedziałek, 23 lipca 2012

Staracie się?

Ostatnio w mojej rodzinie odbyła się ważna uroczystość. Przyjechało sporo gości. Wiadomo jak to na imprezce: muza, alkohol, różnego rodzaju zabawy :) no i oczywiście rozmowy.
Zostałam przemaglowana chyba przez wszystkie ciocie i kuzynki na temat rodzicielstwa no i tego kiedy będziemy mięli dzieci. Może nikt nie zapytał wprost za ile, ale czy już o tym myślimy i planujemy powiększenie rodziny. Nikomu nie mówimy, że już się zaczęliśmy starać o dzieciątko, żeby później nie musieć się tłumaczyć, dlaczego jeszcze nic nie widać, albo co gorsza, być pocieszanym i wysłuchiwać kolejne:
"nie martwcie się, na pewno wreszcie się uda".
Eh, najważniejsze, że z uśmiechem na twarzy i żartem udało nam się odeprzeć wszystkie ataki i ciekawskie zaczepki. Później w czasie tańca tylko z mężem wymienialiśmy się nowinkami i tym, która ciocia w jaki sposób starała się wyciągnąć z nas coś więcej ;) hihi (im człowiek starszy tym zna lepsze "podchody" - ah te baby!)

No i po takim wieczorze, a nawet po całej nocy przyjacielskich rozmów i dobrych rad człowiek wraca do domu i myśli o tym, żeby czasem na gwałt nie myśleć o dziecku...

piątek, 20 lipca 2012

Początek

Dzisiaj na stronie Wirtualnej Polski rzucił mi się w oczy artykuł "Agnieszka Grochowska pięknieje w ciąży". I to był przełom żeby założyć swój blog. Blog, na którym wreszcie będę mogła wylać trochę swojego żalu, smutku, a może tęsknoty za czymś czego jeszcze nie doświadczyłam w swoim życiu - ciąży.

Staramy się z mężem o dzieciątko od początku roku.
Ale nie! Nie! I jeszcze raz nie! To nie jest "produkcja", że teraz, tu, natychmiast!
Chociaż muszę się przyznać, że mimo wszystko podświadomie wiem, że dzisiaj trzeba działać. A później jest kupno testu i ... kolejne rozczarowanie...
Takie jak dzisiaj...
... Ale jak to możliwe? Nie, to jakiś błąd! Tak, na pewno coś źle zrobiłam. Przecież powinny być dwie kreski!...
Biegiem do kalendarzyka.
...Hmmm, tak to był czwartek. Raz, dwa, trzy, cztery... Owulacja! No w czwartek przecież! Ok, dodaj-odejmij ze dwa dni. No tak, kochaliśmy się przecie. I w tym dniu i w tamtym dniu. No i ten dziwny nastrój, nagły wyskok pryszczy...

Przecież wiem! Nie myśl o tym intensywnie, nie blokuj się, odpręż się...
Niby nie na siłę i z musu, ale podświadomie jednak tak.

Kolejny miesiąc zakończony rozczarowaniem.